ANNA DYMNA – absolwentka krakowskiej PWST, a obecnie pedagog tej uczelni. Inicjatorka i twórczyni Krakowskiego Salonu Poezji. Aktorka Narodowego Starego Teatru w Krakowie. W dorobku ma ponad dwieście ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Za przełomową rolę pierwszego okresu swojej pracy w teatrze uważa epizodyczną postać Zosi w Dziadach A. Mickiewicza w reż. K. Swinarskiego (1973). Jej najważniejsze kreacje aktorskie to m.in. Kora w Nocy listopadowej S. Wyspiańskiego (reż. A. Wajda), Ania w Wiśniowym sadzie A. Czechowa (reż. J. Jarocki), Nina Zarieczna w Dziesięciu portretach z czajką w tle wg A. Czechowa (reż. J. Grzegorzewski), Podstolina w Zemście A. Fredry (reż. A. Wajda). Ostatnio zagrała w spektaklach: Oresteja Ajschylosa i Trylogia wg H. Sienkiewicza (reż. J. Klata) oraz Król umiera, czyli Ceremonie E. Ionesco (reż. P. Cieplak). Jest laureatką niemal wszystkich nagród aktorskich, m.in. Złotego Ekranu, Złotych Lwów, Złotej Kaczki i Złotej Maski. Jest także autorką programu telewizyjnego Spotkajmy się i prezesem Fundacji „Mimo wszystko”. Za swoją działalność otrzymała najwyższe wyróżnienia, m.in. Order Uśmiechu, Medal Św. Brata Alberta i Optimus Humanum.
Inicjatorki i opiekunki wrocławskiej Jazdy Poetyckiej:
TERESA SAWICKA – aktorka teatralna i filmowa; absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. Karierę aktorską rozpoczęła w Teatrze Narodowym w Warszawie, następnie była w zespole artystycznym Teatru Współczesnego we Wrocławiu, a na początku roku 1985 przeszła do Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdzie gra do dziś. Była założycielką i dyrektorką artystyczną Teatru k2 we Wrocławiu. Laureatka wielu nagród, m.in. otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, Medal „Zasłużony dla Wrocławia”.
JOLANTA ZALEWSKA – aktorka teatralna i filmowa; absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST we Wrocławiu, a obecnie profesorka w AST we Wrocławiu. W zespole Teatru Polskiego we Wrocławiu od roku 1987. Do swoich najcenniejszych spotkań twórczych zalicza współpracę m.in. z Jerzym Jarockim, Jerzym Grzegorzewskim, Tadeuszem Mincem, Rudolfem Ziołą, Agnieszką Glińską, Remigiuszem Brzykiem, Janem Szurmiejem. Szczególne znaczenie miała dla niej rola Pani Prezydent w Tęczowej Trybunie 2012 w reżyserii Moniki Strzępki. Od lat uczy studentów pracy z wierszem, jak wyjść poza jego schematyczne interpretacje.
Na co komu dziś poezja?
Żyjemy w bardzo ciekawych czasach! To prawda. Coraz szybciej przemieszczamy się, błyskawicznie przekazujemy informacje… komunikujemy się natychmiast, z kim chcemy, bez względu na to, gdzie jesteśmy. Zbierając grzyby w lesie, odbieramy komórkę i załatwiamy poważne interesy zawodowe, siedząc w toalecie, rozmawiamy z wysokim urzędnikiem państwowym, ważną myśl, która może odmienić nasze życie, natychmiast wysyłamy przez Internet nawet bez zastanowienia, za pośrednictwem Skype’a dzielimy się opłatkiem z ciocią w Australii, śledzimy żonę, odczytując ukradkiem jej SMS-y… Tak, jest szybko, sprawnie, prosto, choć jakoś mniej ważnie, jakoś byle jak. Dlaczego uzbrojeni w te wszystkie udogodnienia techniczne oddalamy się od siebie? Dlaczego coraz częściej czujemy pustkę, samotność, zmęczenie? Zalani lawiną słów, za które nikt już nie musi brać odpowiedzialności, zadyszani ciągłym pośpiechem, udręczeni ciągłym napięciem, agresją, konfliktami, przerażeni aferami, katastrofami, tragediami z pierwszych stron gazet i wymóżdżeni stresem, siadamy coraz częściej przy telewizorze i oglądamy bezmyślnie papkę, która nie boli, niczego od nas nie wymaga, zamula ból istnienia. I jakoś tak smutno. Nawet czasem nie ma sił na to, by marzyć. Nawet nie chce się chcieć. Ale wystarczy spotkać się z kimś, uśmiechnąć do niego i powiedzieć jedno dobre, ważne słowo. Wystarczy, że ktoś naprawdę tego słowa wysłucha, patrząc ci w oczy, odpowie na nie innym słowem… I już jest inaczej. Już nie jesteś sam, już chce ci się myśleć, działać, być. Słowo może nas uratować, odmienić życie. Dobre, proste słowa są nam dziś potrzebne jak tlen. A tak ich mało w naszej codzienności. Utopione w powodzi dusznego bełkotu tęsknią za nami, a my – w głębi ducha – za nimi. Choć się tego wstydzimy, to w tej krzykliwej pustce, w tych wszystkich naszych ostrych ripostach marzymy o tym, by na chwilę się zatrzymać, uspokoić oddech i posłuchać prawdziwych, mądrych słów. Właśnie z tego marzenia narodził się 21 lat temu Krakowski Salon Poezji. A potem powstawały podobne w wielu miastach w Polsce i poza jej granicami. Jest ich już ponad 60, jedne padają, powstają następne. Przychodzą do nich ludzie i słuchają poezji. Nic więcej się nie dzieje. Aktor po prostu czyta wiersze, czasem muzyka daje odpocząć słowom, by mogły zabrzmieć jeszcze pełniej i lepiej dotrzeć do słuchaczy. W Krakowskim Salonie Poezji odbyło się już 747 takich magicznych spotkań. I zawsze sala jest pełna. Gdzie tkwi tajemnica tego zjawiska?
„Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a Życie było Światłością ludzi,
a Światłość w ciemnościach świeci,
i ciemność Jej nie ogarnęła”…
Wszyscy znamy Ewangelię św. Jana. Każdy znajduje w niej coś bardzo istotnego. Oczywistą prawdą jest, że tylko człowiek dostał Słowo. Tylko on, ze wszystkich istot na ziemi, może się tym słowem posługiwać, nazywać nim świat, za jego pomocą wyrażać swoje myśli i uczucia, przekazywać wiadomości pokoleniom. Słowo jest naszym skarbem. Pytanie tylko, czy umiemy ten skarb docenić i czy dobrze go używamy.
Na szczęście Bóg stworzył też poetów. Oni umieją słowami stwarzać całe światy. Dobra poezja może stać się naszym najlepszym przyjacielem. Ona potrafi oswajać najtrudniejsze problemy, łagodzić cierpienia, odpowiedzieć na wiele pytań. Słuchając wierszy, człowiek nie czuje się samotny ze swymi dylematami. Dowiaduje się bowiem dzięki poetom, że nasze pytania, lęki, wątpliwości, rozterki są odwieczne.
Ludzie przyzwyczajają się do słuchania poezji jak do lekarstwa czy przyjemności. Widać, jak ona ich wzrusza, bawi, jak łagodnieją pod wpływem słów, jak „światłość w ich ciemnościach” zaczyna świecić i jak ogarnia ich momentami jasność. Czuję to zawsze, czytając Miłosza, Homera, Szymborską, Różewicza, Herberta. Na szczęście poezja to skarb niewyczerpany i codziennie można dzięki niej odkrywać nowe światy. W Salonach Poezji ludzie spotykają się, zaprzyjaźniają i coraz częściej patrzą sobie w oczy. I świat staje się naprawdę jaśniejszy.
Anna Dymna